niedziela, 30 listopada 2014

Sezon startowy zakończony... uśmiechem :)

Ten sezon startowy zakończyłam startem w Lubońskim Biegu Niepodległości. Był to sezon bez sukcesów biegowych typu nowa życiówka czy pokonanie najdłuższego dystansu. Wszystkiemu winna jest kontuzja, której nabawiłam się w październiku 2013 roku, a doskwierała mi jeszcze przez pierwszy kwartał tego roku. Kontuzja była ceną jaką zapłaciłam za wiele życiówek w 2013 roku, które osiągnęłam trenując (za?)mocno.

Uśmiech na koniec sezonu jest więc dla mnie sukcesem, wcale nie dlatego, że innych biegowych (np. życiówek, najdłuższy dystans) nie było. Sukcesem jest to, że mogę biegać, bieganie nie boli i znowu jest przyjemnością, co na początku roku nie było dla mnie takie oczywiste. 



W tym roku nie planowałam udziału w zawodach, dlatego lista startów jest skromna. Przeważają na niej biegi na dystansie 10 km, było też kilka krótszych.
Starty, które najmilej wspominam to:

- We Own The Night w Berlinie, 10 km. Bieg tylko dla kobiet organizowany przez Nike. Był to świetny wyjazd w babskim gronie.

- III Cursa Arran de Mar w Colonia de Sant Pere (Majorka), 10 km. Straszny upał (ponad 40 stopni) i wino w pakiecie startowym :)

- Pogoń za Wilkiem w Wielkopolskim Parku Narodowym, 10 km. Piękne tereny, trudna trasa, również gorąco, około 30 stopni, ale po Majorce to bułka z masłem ;)

- Poznań Business Run, 3,8 km. Bieg charytatywny w formie sztafety, organizowany przez Fundację Jaśka Meli Poza Horyzonty.

- Luboński Bieg Niepodległości - 10 km, którym zakończyłam starty w tym sezonie. Wzruszające śpiewanie hymnu przed startem i rogale marcińskie na mecie :)


Doszłam do wniosku, że 10 km to mój ulubiony dystans i chyba w przyszłym sezonie skupię się na "dyszkach". Czy będą jakieś nowe życiówki - nie wiem, najważniejsze żeby był uśmiech :)






3 komentarze:

  1. 10 km to także mój ulubiony dystans bo na ten moment nie dam rady więcej :) Mnie jeszcze czeka krótki bieg w Strzeszynku i chyba na ten rok koniec :D Zimno skutecznie zniechęca mnie do biegania na zewnątrz :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Ty się Dziwczyno rozbiegałaś! Dumna jestem! :) Zimą fajnie się biega, kwestia odpowiedniego ubioru i naprawdę nie jest zimno. Jednak startów w mrozie też nie lubię - najgorsze jest marznięcie podczas oczekiwania na start. Najlepiej rozpocząć i kończyć bieg pod domem :)

      Usuń
    2. Racja :) start i meta pod blokiem jest ok :) Mróz tak bardzo mi nie przeszkadza jak wiatr, który utrudnia oddychanie :/ ale jeszcze nie jest tak źle. Przy -10 się będę zastanawiać mocno czy wyjść :D teraz jest jeszcze ok....Do zobaczenia w przyszłym roku na jakimś starcie, planujesz Maniacką Dziesiątkę?

      Usuń

Serdecznie dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)