czwartek, 2 stycznia 2014

Urodzinowy bilans



Jak co roku o tej porze robię urodzinowy bilans. Ponieważ urodziny obchodzę na początku roku, mój bilans staje się jednocześnie podsumowaniem roku kalendarzowego. I dobrze, nie muszę robić dwóch podsumowań ;) 

Najpierw cele:

Na ubiegły rok postawiłam sobie kilka celów biegowych w postaci bicia życiowych rekordów na różnych dystansach. Z zadowoleniem stwierdzam, że kilka życiówek padło :) 

Był też jeden cel długofalowy: pokonanie 2013 km w 2013 roku. Tego celu nie udało mi się zrealizować, za to nauczyłam się, żeby takich celów długofalowych sobie nie stawiać, nawet jeśli wydają się możliwe do spełnienia, ponieważ nie wszystko da się przewidzieć (o tym później). Ostatecznie przebiegłam 1571 km. 



Porównując do roku 2012, w którym przebiegłam około 800 km (zaczęłam biegać w marcu 2012), jest progres, oby był taki nadal to będę szczęśliwa :)

Celem niezwiązanym z bieganiem był powrót do regularnej nauki języka hiszpańskiego. Hmmm może przełożę ten cel na obecny rok... Kolejnym był powrót do regularnego praktykowania jogi i ten cel został zrealizowany. W 2014 joga będzie mi nadal towarzyszyć.

Jak minął ostatni rok:

1. Ukończyłam trzy półmaratony, cztery biegi na 10 km oraz kilka zawodów na krótszych dystansach. Bardzo ciekawym doświadczeniem był udział w sztafecie maratońskiej Ekiden.

2. W lutym zaczęłam pisać bloga!

3. W kwietniu zwiedziłam Mediolan, częściowo w biegu :) 

4. W maju zwiedziłam Majorkę i zaliczyłam pierwszy zagraniczny start w zawodach (na 7,5 km). 

5. Wyhodowałam anemię i szczęśliwie po 6 miesiącach leczenia pożegnałam niechcianą towarzyszkę, która przyczyniła się do niezrealizowania celu 2013 km w 2013 roku.

6. Na przełomie czerwca i lipca zmieniłam pracę z dobrej na lepszą :)

7. We wrześniu byłam świadkiem na ślubie brata i zyskałam siostrę!



8. W październiku wróciłam na Majorkę, aby ustanowić nowy PB w półmaratonie. Tydzień później złapałam kontuzję, którą leczę już trzeci miesiąc, i która to ostatecznie położyła mój cel 2013 km w 2013 roku.

9. W najbardziej depresyjnym miesiącu - listopadzie odpoczywałam od biegania i zrobiłam kilka dobrych rzeczy dla siebie. Oprócz sprawieniu sobie kilku przyjemności, postanowiłam zadbać o zdrowie. Zrobiłam podstawowe badania, na szczęście jestem zdrowa. Spotkałam się również z dietetyczką, która pokazała mi moje błędy żywieniowe oraz sprowadziła mnie na właściwą ścieżkę. Mam nadzieję, że dzięki temu zapomnę o kontuzjach, anemiach, wypadaniu włosów, chorobach i innych nieprzyjemnościach. Dzięki temu listopad 2013 w najmniejszym stopniu nie był depresyjny, zamierzam więc kontynuować tradycję listopadowego dbania o siebie w kolejnych latach.

10. W grudniu powróciłam do biegania. Póki co wolne tempo i krótkie dystanse, ale czuję, że jest coraz lepiej.

Odnoszę wrażenie, że działo się więcej niż zwykle, z czego bardzo się cieszę - lubię gdy się dzieje :) Miniony rok w pigułce ładnie pokazał Facebook tutaj.

Na 2014 mam jeden bardzo ważny cel, o którym nie chcę teraz pisać, żeby nie zapeszyć. Na wiosnę okaże się czy damy radę w tym roku, czy trzeba będzie przełożyć na kolejny. Bardzo proszę o kciuki, żeby udało się w tym :)

Na koniec muszę się pochwalić prezentem urodzinowym od małżonka, którym sprawił mi ogromną radość! 



Jest to czytnik ebooków. Może pomieścić ponad 1000 książek, jest mały, lekki i poręczny, więc całą bibliotekę mogę mieć zawsze przy sobie! Dziękuję Najdroższy :*



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)