niedziela, 27 lipca 2014

Pogoń za Wilkiem - relacja z biegu

26 lipca 2014 roku odbyła się druga edycja biegu Pogoń za Wilkiem, organizowanego przez Luboński Klub Biegacza. Jest to bieg przełajowy na dystansie 10 km, trasa prowadzi malowniczymi ścieżkami Wielkopolskiego Parku Narodowego.
źródło: http://www.pogonzawilkiem.lubonskikb.pl/


Nie planowałam startu w tym biegu, ponieważ nienajlepiej znoszę biegi w upale, postanowiłam odpuścić starty w okresie letnim. Tak się jednak złożyło, że pakiet startowy dostałam od Organizatora, nie mogłam więc odmówić ;) A że zwolnił się drugi pakiet, zabrałam ze sobą Anię, która również nie planowała startować, ale zdecydowała się i postanowiła debiutować w tych zawodach.
Umówiłyśmy się na godzinę 8:00 i ruszyłyśmy - kierunek Jeziory, gdzie znajdowało się biuro zawodów oraz start i meta biegu. Zajechałyśmy dosyć wcześnie, nie miałyśmy problemu ze znalezieniem miejsca do zaparkowania samochodu, również pakiety startowe też odebrałyśmy bez najmniejszych problemów.


Pakiet startowy dla odmiany nie zawierał całej sterty makulatury, lecz bardzo przydatne rzeczy:
- daszek
- lampkę czołową led
- opaskę odstraszającą komary o wdzięcznej nazwie "Bzyk Faktor"
- napój izotoniczny
- mapę "Aktywna Trójka" zawierającą trasy trzech aktywności (biegi, nordic walking i narciarstwo biegowe) po Wielkopolskim Parku Narodowym
Całość zapakowana została w praktyczną ekotorbę.
Muszę przyznać, że dawno nie dostałam tak fajnego pakietu startowego :)


Na miejscu dołączyła do nas Zosia z Kobiety Biegają i razem poszłyśmy na start. Od samego rana było bardzo gorąco, bezchmurne niebo i pełne słońce raczej nie zapowiadały ochłodzenia. Pocieszałyśmy się tylko tym, że bieg odbywał się w całości w lesie, więc cień drzew ochroni nas przed słońcem. 


W oczekiwaniu na start
Z Anią ustaliłyśmy, że ponieważ to jej debiut w zawodach, w dodatku specjalnie się do niego nie przygotowała (decyzje o starcie podjęła na dwa dni przed biegiem), pobiegnę z nią, jej tempem. W związku z tym ustawiłyśmy się z tyłu, aby zawodnicy biegnący szybciej nie musieli nas wyprzedzać. Bieg wystartował zgodnie z planem, czyli o godzinie 10.00 i o tej godzinie po raz ostatni widziałyśmy Zosię ;)

Biegłam tempem treningowym, więc mogłam podziwiać widoki. Trasa była piękna, ale bardzo wymagająca. Było błoto, kałuże, piasek, kamienie i wystające korzenie. Upał też dawał się we znaki, pomimo, że nie biegliśmy w słońcu. Jakby tego było mało, na trasie było mnóstwo podbiegów, nie potrafię powiedzieć dokładnie ile, bo po piątym straciłam rachubę :) Nawet przed samą metą był stromy podbieg, na którym zużyłam siły, które zwykle mam na szybki finish ;)


Trasa biegu - WPN
Mimo tak trudnej trasy, Ania biegła bardzo dzielnie. Udało nam się trzymać stałe tempo 6:30 - 7:00 min./km. Ważne dla nas było, aby przebiec całą trasę - bez konieczności przechodzenia do marszu. To nam się udało, maszerowałyśmy tylko dwa razy, na punktach odżywczych, aby porządnie napić się wody i troszkę ochłodzić. 



Na mecie czekały na nas medale, woda i przepyszne drożdżówki. Tak mi smakowały, że zjadłam dwie.

Jestem z Ani bardzo dumna, ponieważ to pod moim okiem stawiała w marcu swoje pierwsze biegowe kroki. Zaczynałyśmy od marszobiegu, stopniowo wydłużając dystans i zwiększając intensywność. Nie spodziewałam się, że tak szybko wystartujemy razem w zawodach :)

W dniu startu Ania obchodziła imieniny, mam nadzieję, że dzięki temu, że tego dnia zdobyła swój pierwszy medal, będzie je długo pamiętać!



Wielkopolski Park Narodowy to nie tylko las, to również jeziora. A po biegu w upalny dzień nie ma nic lepszego niż chłodząca kąpiel w jeziorze! :)



wtorek, 22 lipca 2014

Jak biegać w upale?

Temperatury za oknem tropikalne, upał trudny do wytrzymania, ale przecież nie ma złej pogody do biegania, są tylko słabe charaktery? ;)
A tak całkiem poważnie, biegać można w każdej pogodzie, trzeba się tylko odpowiednio przygotować i słuchać własnego organizmu.

Jeśli chodzi o bieganie w upałach, warto przestrzegać kilku zasad:

1. Pić odpowiednią ilość płynów (woda, herbatki ziołowe i owocowe, herbata zielona, biała, czerwona). Pić należy małymi porcjami przez cały dzień (nie tylko podczas treningu). Łącznie w ciągu dnia powinniśmy wypić 2 - 2,5 litra płynów.

Trzeba pamiętać, aby napój zabierać również na trening, nawet jeśli wybieramy się na krótki dystans. Na rynku dostępna jest cała gama "gadżetów", służących do zabierana napoju na trening - pasy z bidonami, plecaki z bukłakiem, bidony zaprojektowane tak, aby łatwo było je trzymać, ale tak naprawdę wystarczy zwykła, niewielka butelka.
Aby uzupełnić mikroelementy, których pozbywamy się z potem, zamiast wody można wybrać naturalny izotonik, który bardzo łatwo przygotować wg poniższej receptury (proporcje są bardzo ważne).

DOMOWY IZOTONIK
- 1,5 litra wody mineralnej
- sok z całej cytryny
- 1/3 łyżeczki soli morskiej (ważne, żeby użyć właśnie morskiej soli).

Do bidonu polecam nalewać napój przecedzony przez sitko, żeby pestki lub cząstki cytryny nie zatykały ustnika.

2. Po dłuższym biegu (godzina i więcej) warto dodatkowo wypić porcję elektrolitów. Cały wachlarz przeróżnych znajdziemy w aptece. Przerobiłam kilka, najbardziej polecam tabletki musujące Litorsal, firmy Zdrowit. Mają przyjemny smak (co nie jest normą w przypadku tego rodzaju specyfików), ponadto można je bez problemu przygotować i wypić po zawodach - zajmują mało miejsca, szybko się rozpuszczają i nie trzeba ich mieszać.


3. Wybierać odpowiednią porę biegu. Nie polecam biegania w środku dnia, a już na pewno nie w pełnym słońcu. Śpiochy będą niezadowolone, ponieważ naprawdę w takie upały najlepiej biega się wcześnie rano - około godziny 5 - 6. Powietrze wtedy jest w miarę rześkie, a słońce jeszcze nie przygrzewa mocno. Kto jednak woli pospać, może wybrać leśne, zacienione dukty lub czekać do zachodu słońca - ale wówczas jest ciemno, więc zostaje bieganie po oświetlonych chodnikach. W przypadku drugiej i trzeciej opcji można przy okazji najeść się muszek i innych owadów, które również wolą las i wieczorową porę ;) 

4. Ważna jest też odpowiednia odzież. Najlepiej wybrać lekkie, luźne i przewiewne rzeczy, przeznaczone specjalnie do biegania. W każdym razie niewskazane jest zakładanie ubrań wykonanych z bawełny. Warto rozważyć założenie czapki - choć w przypadku tej części garderoby zdania są podzielone. Jedni twierdzą, że chroni przed słońcem i zapobiega udarowi, inni - że ciało podczas wysiłku schładza się w dużej mierze przez głowę, a czapka to uniemożliwia. Ja wolę bez czapki, za to w cieniu :)



5. Upał to trudne warunki do biegania, a każdy trening w warunkach trudniejszych niż te, w których biega nam się komfortowo, jest mocniejszą jednostką treningową, która w przyszłości zaprocentuje, nawet jeśli dostosowując trening do warunków, skrócimy dystans lub pobiegniemy wolniejszym tempem. Podczas upału, patrzymy bardziej na tętno, a nie na tempo czy dystans. Bieganie nie ma być udręką :)

Wszystko powyższe wypróbowane na sobie i działa! Nie pozostaje nie innego, tylko buty na nogi, picie do ręki i w drogę!